sobota, 27 lipca 2013

Kopie B.B.?


Dzisiaj zapowiadany już wcześniej w komentarzach wpis o naśladowczyniach ikony stylu, bo można już tak śmiało powiedzieć o Brigitte Bardot, patrząc jak pozostali nie tylko się nią inspirują, co naśladują.


Spojrzenie nr 1. 

Kate Moss

Odnoszę wrażenie, że Kate zbudowała karierę na naśladownictwie B. B. Wyznaczyła sobie taką ścieżkę. Brigitte pewnie bardzo jej imponowała. Kate przyjęła nawet jej chimeryczny sposób bycia, te lekko obrażone/urażone miny- toż to Brigitte!


Z wiekiem coraz śmielej stylizuje się na francuską ikonę, kopiując uczesanie, makijaż, miny.
Kate w specjalny sposób obrysowuje konturówka usta,do tego wydyma i rozchyla usta, aby widoczne były górne jedynki, która to mina jest tak charakterystyczna i słynna dla B.B.

Natomiast rynek w prosty i jednoznaczny sposób czerpie z życia B.B. Pierwsze zdjęcie Kate to reklama produktu o nazwie St. Tropez. Jest to samoopalacz dostępny w jednej z sieciowych drogerii. Widzimy na nim Kate patrzącą z ukosa, towarzyszy jej opalenizna i przekonanie, że to lato i opalenizna zdobyta naturalnie w śródziemnomorskim kurorcie St. Tropez, w którym to przecież Brigitte ma dom i jest niemal sztandarem miasteczka, a opalenizna to jej odwieczny atrybut. Nie można było znaleźć bardziej dosłownej nazwy dla produktu.

                                                                            
                                                                                 źródło

Kolejne zdjęcie pochodzi z sesji modowej dla Mango z 2012 r. Jest to również zamierzona stylizacja Kate na Brigitte. Na niektórych spośród tych czarno- białych zdjęć Kate jest bardzo podoba do Brigitte, powiem więcej, Kate jest po prostu zrobiona na B.B. Oceńcie sami.

                                                                                
                                                                                 źródło


Spojrzenie nr.2

Claudia Schiffer

Jedna z czołowych modelek lat '90. Na wielu zdjęciach pozuje na Brigitte, na wielu spośród nich jest na Brigitte wystylizowana, a może raczej ucharakteryzowana. Dawno temu widziałam wywiad z Claudią, w którym wyznała, że wszyscy jej mówią o jej podobieństwie do Brigitte.
Również je dostrzegacie?
                                                                           
                                                                          
                                                                               źródło

Claudia ma więc świadomość podobieństwa, a może raczej po otrzymanych sygnałach od innych osób z branży, zdaje sobie sprawę z zapotrzebowania świata mody na "look" a la Brigitte.

                                                                           
                                                                                źródło               

O ile w przypadku Claudii w moim mniemaniu widać inspirację, żart stylizacji, o tyle w przypadku Kate jest to wypracowane, świadome naśladownictwo.

A Wy co o tym sądzicie?



                                                                               

czwartek, 25 lipca 2013



  "Idea różni się od realizacji, jak wyobrażenie o rzeczy od jej istoty."
                       
                                                                                                             Laura Bellini





środa, 24 lipca 2013



   "Każdy jednostkowy życiorys zasługuje na książkę, a co najmniej blog."
                                                              
                                                                                        Laura Bellini



piątek, 12 lipca 2013

Dlaczego nie jedziemy na wakacje?


                Ten blog z zamierzenia nie miał być politycznym. Jednakowoż takim się staje, kiedy próbuję odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule. Otóż: dlaczego nie jedziemy na wakacje?
Bo nas na wakacje nie stać, brzmi podana najprościej odpowiedź. Ale można ją jeszcze rozwinąć.
Nabieram powietrza w płuca, a więc…
Żyjemy w państwie, gdzie rodziny uczciwie pracujące i zarabiające na życie oraz chcące się rozwijać, żyją z dnia na dzień. Od wypłaty do wypłaty.
Pracuję na pełnym etacie, mąż studiuje, jest potomek, a więc stanowimy  trzyosobową rodzinkę.
Pensja musi pokryć rachunki, nieprzewidziane i niespodziewane opłaty, wystarczyć na jedzenie i czynsz… Każdy, kto wynajmuje mieszkanie, a nie może pomarzyć o własnym, wie co to za piekło. Horrendalne comiesięczne zdzierstwo.
                Delikatnie przesuwamy się w bardzo newralgiczną kwestię w naszym państwie. Dlaczego młode rodziny nie mogą mieć własnego mieszkania, domu, kąta? A jedynie o nim pomarzyć. Dlaczego o nie jest tak bardzo, bardzo trudno (to i tak za mało powiedziane). A jeśli już, to dlaczego staje się ono dorobkiem całożyciowym? By je mieć (oczywiście pomijam przypadki spadku, korzeni magnackich i arystokratycznych), trzeba wziąć kredyt na czterdzieści lat, o ile będzie się miało zdolność kredytową i potem drżeć o to, aby utrzymać pracę, w czasach kiedy to polskie firmy padają jak muchy, a w gazetach obwieszczają, że aby dorobić do emerytury średnio czeka nas  czterokrotne przekwalifikowanie się.
A kiedy kupimy już upragnione dwa pokoje z kuchnią, raty i odsetki pożerają nas. Dlaczego musimy żyć pod dyktat banków? Kto w takim razie ośmieli się pójść o krok dalej i w tej sytuacji zamarzyć o domu z podwórkiem dla dzieci? Te pożądane mieszkanie staja się więzieniem, bo ładując w nie co miesiąc ogromne pieniądze, pozbywamy się w dużym stopniu funduszy na zmiany.
Dlaczego ludzie są skazani na wegetację, pomimo włożonych wielu chęci by życie właśnie takie nie było?
Nie będę tu poruszać innych priorytetowych kwestii, które mnie w moim państwie (chciałam napisać: TYM państwie) denerwują, jak choćby służba zdrowia i pomoc dla młodych rodziców w kwestii opieki nad małymi dziećmi. Dzisiaj piszę o mieszkaniach i o biednym życiu z dnia na dzień.
Coś tu nie gra.
Finalnie, pracujesz cały rok na zmianę w dzień i w nocy, masz w końcu upragniony urlop, a w tym czasie kupujesz farby i malujesz wynajęte mieszkanie, bo się sypie. Robisz to samodzielnie, bo na wynajęcie malarza cię nie stać. Bo „ życie” jest takie drogie, a państwo tak nieprzyjazne dla swoich podatników, którzy chcą tylko pracować i godnie żyć. Uwolnić ceny! Krzyczę.


czwartek, 4 lipca 2013

Brigitte Bardot i Dario Moreno


Pozostając przy letniej i tanecznej tematyce oraz Brigitte Bardot, chciałabym pokazać Wam jeszcze jeden krótki fragmencik filmowy.
Często go oglądam, kiedy chcę zobaczyć prawdziwą radość życia, energię i wyraz twarzy, który podczas tańca jest autentycznie błogi.
To fragment filmu " Czy chciałby pan ze mną zatańczyć?" z 1959 r. Brigitte tańczy razem z Dario Moreno, którego twarz, osobowość- to  prawdziwa vis comica.
Brigitte wygląda zjawiskowo, to okres kiedy była najurodziwsza. Zawsze była i jest piękna, ale w tym czasie wręcz rozkwitała. Hm.. Chociaż ja uwielbiam również jej nastoletnie zdjęcia, kiedy to zaczynała  jako modelka. Jeszcze wtedy nie blondynka, a całkowicie naturalna szatynkowata trzpiotka...
Brigitte kochała taniec od dziecka, uczęszczała do szkoły baletowej- jej lekkość, wysmukła szyja i proste plecy to efekt starannego wychowania i ćwiczeń przy drążku.
Kocha taniec i to widać.

Zobaczmy:

                                                                            źrodło

Długie nogi. Uśmiechnięta buzia. Młodość...I cóż za talia:-)


Jak Wam się podoba?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Na dobry początek lata Brigitte Bardot i Daphne Groeneveld

Dzień dobry,

Witam was wszystkich gorąco w ten niezbyt ciepły pierwszy lipcowy dzień.
Dzisiaj chciałabym Wam kochani Czytelnicy, pokazać optymistyczne,pełne lata, słońca i ciepła filmy, i co nieco o nich napisać.
Na pierwszym planie wysuwają się dwie gwiazdy: Brigitte Bardot i  śródziemnomorskie miasteczko Saint Tropez.
Uwielbiam Brigitte za jej urodę, kunszt aktorski, dobre serce dla zwierząt. To osóbka posiadająca niebywały charakterek, czasem niewyparzony języczek, a przy tym mająca w sobie mnóstwo seksapilu, czaru, sensualności...
Chciałabym w przyszłości napisać kilka postów o niej. Napisać o jej Dzienniku, który czytałam kilkukrotnie. Jest tam wiele wątków o których myślę, które analizuję, w końcu nie dają mi spokoju...Ale z pewnością będą to rozważania dużo bardziej poważne, a ten wpis ma być apoteozą lata!
Więc nie będę przynudzać.
Na wstępie film, ale nie z Brigitte.
W czerwcu minął rok od premiery filmu Diora, reklamującego perfumy Dior Addict -nowy zapach Eau Delice.
Reklama owa to remake  filmu Brigitte Bardot: "I Bóg stworzył kobietę", w reżyserii Rogera Vadima, pierwszego męża Brigitte.
W filmie Diora role Brigitte odgrywa, piękna i bardzo młoda modelka (rok ur.1994) Daphne Groeneveld.
Wszystko jest a la Brigitte, wnętrza, klimat, muzyka na wstępie rodem z kina lat 50. Daphne również tańczy słynne mambo na stole w kawiarni.
Zobaczmy.

                                                                            

                                                                            źródło

Czujecie to popołudniowe słońce i wiatr we włosach, podczas przechadzek wąskimi uliczkami, łowiąc w przelocie zaciekawione męskie spojrzenia? Ach, Saint Tropez jak cudownie byłoby tam pojechać...

Sama Brigitte kupując w S. Tropez dom la Madrague, nie poznaje miasta od tamtej chwili. Na początku był to cudownie, leniwy wakacyjny kurort, natomiast wraz z kupnem domu, w każde wakacje tłumy reporterów, a właściwie wściekłych paparazzich nawiedzały tę mieścinę, chcąc zdobyć zdjęcia Brigitte i jej gości. Głodni fotorepoterzy uciekali się do różnych forteli, z wchodzeniem na  drzewa czy wpływaniem do zatoki od strony morza, wprost na jej dom, by z tafli strzelać do niej z obiektywu włącznie. Brigitte w swojej książce "Dziennik B.B". pisze nawet o działaniu jednego z biur podroży, które nielegalnie chcąc wykorzystać jej sławę, sprzedało niemieckim turystom wycieczkę do S.Tropez , w programie ze zwiedzaniem domu Brigitte. Pewnego pięknego dnia podjechał taki autokar pod jej dom i najnormalniej w świecie ci turyści zadzwonili do drzwi. Wzięli to na poważnie, ... zapłacili za to. To taka anegdota. W każdym razie wścibscy podglądacze,  namolni turyści bezpowrotnie zmienili tę nadmorską mieścinę.

A teraz fragment pierwowzoru z 1956r. "I Bóg stworzył kobietę", dziki taniec niespełna 22- letniej Brigitte i jej rozmarzone oczy.

                                              
                                                                
W "I Bóg stworzył kobietę"  Brigitte zagrała u boku młodego Jeana- Louisa Trintignant'a, który był miłością  jej życia. Spędzili  ze sobą tylko siedem dni cudownych wakacji, w zupełnej głuszy, z dala od ludzi , w prowansalskiej chatce. Te siedem dni Brigitte wspomina jako najpiękniesze i najszczęśliwsze w swoim życiu. Ich uczucie wybuchło oczywiście na planie tego filmu. O J.L.Trintignant stało się ostatnio  głośno za sprawą filmu "Miłość". Zastanawiam się, co czuła Brigitte , słysząc o jego udanej roli. Pewnie się cieszyła.
Brigitte to niebywale temperamenta kobieta w wielu dziedzinach życia. Tańczy lekko jak piórko.

Teraz możemy się rozmarzyć o zielonym, spienionym morzu, gorącym piasku, kawach wypijanych w malutkich knajpach usytuowanych przy deptaku, zachodach słońca...O tym wszystkim z czym kojarzą się wakacje...
Miłych, pełnych odpoczynku, słońca wakacji wszystkim życzę.