czwartek, 27 listopada 2014

Listopadowe uroki.


Jeszcze trzy dni listopada i się z nim pożegnamy. Wkroczy grudzień z Mikołajami i choinkami.
Na przekór nachalnym wystawom sklepowym zamieszczam obrazy adekwatne do pory. Cieszmy się aktualnym pięknem, a nie wybiegajmy w przyszłość.







wtorek, 25 listopada 2014

Emilia Kiereś: " Rzeka".

źródło grafiki

Premiera Rzeki odbyła się szóstego listopada i przyznam szczerze, że byłam bardzo jej ciekawa, gdyż literackie poczynania autorki obserwuję od początku.
Rzeka to opowieść, która toczy się dosłownie i w przenośni od źródełka do ujścia jej do morza. Główny bohater Kilian wyrusza w drogę jej brzegiem. Opuszcza dom i matkę oraz surowe góry, i wyrusza przed siebie w poszukiwanie ojca, który nie powrócił z wojny. Nie jest jednak całkowicie sam, towarzyszy mu sokół, który jest jego sprzymierzeńcem i przyjacielem.
Szybko okazuje się, że nie jest to zwykła podróż, a szkoła życia. Chłopiec musi się zmierzyć z przeciwnościami losu, ale i zmaga się sam z sobą. Odkrywa wiele prawd o sobie i o ludziach, konfrontuje się z kłamstwem i własną naiwnością, która zostanie wykorzystana. To wszystko Kilian musi odkryć i zrozumieć. Uczy się też co to znaczy dobre imię i że ciężko się na nie pracuje, zwłaszcza, gdy pochopnie się je utraciło.
Książka jest przygodowa, gdyż sama podroż jest przygodą, ale bynajmniej nie jest lekka.
Pożogi, spisek, walki wręcz- to wszystko spotykamy w Rzece. Ujmujące opisy przyrody.
Książka  opisywaną epoką i charakterem przypomina mi Ogniem i mieczem. Myślę, że zwłaszcza chłopców ucieszy.
Chyba normą stały się przepiękne, bogate wydania w twardej oprawie książek pani Kiereś.Okładka i wewnętrzne ilustracje to dzieło autorki. Każdy rozdział na początku i końcu jest przyozdobiony.
Papier biały, błyszczący, sporej wielkości druk- całość dopracowana. Wydanie przypomina mi jedną z wcześniejszych książek, pt.: Brat. 
Polecam.

Emilia Kiereś: "Rzeka",Wydawnictwo Akapit Press.Wydanie I.

niedziela, 23 listopada 2014

Emilia Kiereś: "Kwadrans".

                               
"W naszych czasach, kiedy literatura dla dorosłych podupada, dobre książki dla dzieci są jedyną nadzieją i ostoją. Wielu dorosłych czyta i lubi książki dla dzieci. Piszemy nie tylko dla dzieci, ale również dla ich rodziców. Oni też są poważnymi dziećmi."
                                                           
                                                                              Isaac Bashevis Singer

źródło grafiki

Kwadrans to niemalże powiastka filozoficzna o czasie i przemijaniu życia, a może właśnie jego trwaniu w ludziach na przestrzeni wieków.
Pejzaż zimowy. Rozdziały to godziny na tarczy zegara. 
Cyfry arabskie wyznaczają te współczesne, rzymskie odległe o sto lat. Występują naprzemiennie.

Są to czarowne, tajemnicze, równolegle rozgrywające się dwie historie, które z każdą mijająca godziną, zazębiają się coraz bardziej, choć głównych bohaterów dzieli granica stulecia. Ich życie połączy stary zegar. Nadrzędne postaci to: Jeremi, Ludwika oraz  Filip. Pani Kiereś odkurza i przybliża współczesnemu, bardzo skomputeryzowanemu pokoleniu zapomniany i niedoceniany dzisiaj fach zegarmistrzostwa. To ładny hołd dla wszystkich "lekarzy zegarów" oraz ciekawy zabieg zaznajomienia młodego czytelnika z taką szlachetną i zapomnianą profesją.
Z książki płynie nauka i refleksja nie tylko dla młodych czytelników, ale i ich opiekunów. Stąd cytat Singera. Mogą przystanąć w tym zabieganym świecie, zadumać się i zastanowić nad swoim życiem. A przy Kwadransie to się staje.
 Życie nasze nie jest osobnym bytem, ale połączone siecią nieuchwytnych więzi z innymi. Oddziałuje  na wszystko wkoło. Jesteśmy ze sobą powiązani, a czas to pojęcie względne. Każdy człowiek ma  swój zegar,  wewnętrzny mechanizm, który wybija sekundy życia. Jest on nakręcony na określony, dany nam czas. Nie wiemy jaki on jest, jednakże perspektywa naszego życia jawiąca się jako okruch, wycinek wieczności, ma nam uświadomić jego wartość; to,  że trzeba przeżyć je jak najlepiej. Nie zmarnować czasu.

Książka została dobrze przemyślana, zanim została zapisana. Fabuła rozwija się jak wstążka. Po kawalku poznajemy ją i są to miłe odkrycia.
Kwadrans w warstwie językowej oddaje opisywane epoki. Współcześnie słyszymy, np.:" Młody", a sto lat wstecz: "Hultaju!". Zdecydowanie w książce znajdziemy staranny i bogaty język.
Emilia Kiereś nie tylko zdolności pisarskie, ale również plastyczne odziedziczyła w genach. Jest ilustratorką i projektantką okładek większości swoich książek, nie tylko Kwadransa.
Książka jest porządnie wydana w twardej oprawie, w środku  wykonana z białego, grubego, nieprześwitującego papieru. Estetycznie majstersztyk. Odstępy między linijkami spore, tak że kilkulatek nie będzie miał problemu z czytaniem. Słowem, książka cieszy nie tylko ze względu na treść, ale i na wykonanie. Wydanie bardzo dopieszczone.

To czwarta książka pani Kiereś, jeśli jednym słowem miałabym scharakteryzować twórczość p. Kiereś, to byłoby to słowo "nastrój", a dopiero później "pomysł" i "tajemnica". Autorka potrafi przenosić nas w rożne miejsca i w czasie.

Coś w tym jest, że dobre książki dla dzieci, te najbardziej udane podobają się też rodzicom. Może chodzi o to, że przy dobrych książkach znikają podziały na te dla dzieci i dorosłych, a pozostają dobre książki dla wszystkich. Kwadrans właśnie taki jest. Dobry dla wszystkich.

Emilia Kiereś: "Kwadrans", Wydawnictwo Akapit Press, Wydanie I

czwartek, 20 listopada 2014

Roma Ligocka:" Droga Romo".

źródło

Jest to najnowsza książka Romy Ligockiej, której  premiera odbyła się niedawno-  szóstego listopada.
Nie uwiodła mnie ta książka tak jak te, z którymi zetknęłam się wcześniej, np.: Dobre dziecko.
Oczywiście książka napisana jest lekkim piórem i dobrze się ją czyta, jak wszystkie książki autorki.

Roma Ligocka zabiera nas do Krakowa końcówki lat pięćdziesiątych. Towarzyszymy jej od osiemnastych urodzin do dwudziestych.
Barwnie opisuje życie w mieście, wspomina ASP, znane dzisiaj postaci. Momentami jest naprawdę zabawnie, kiedy opisuje trendy nie tylko mody, ale i postawy, na przykład wspomina o podziale na wyznawców egzystencjalizmu i komunizmu.
Towarzyszymy jej podczas newralgicznych momentów  młodości: pierwsze całowanie,
pierwszy mocny alkohol, pierwszy seks, pierwsza samotna podróż, pierwsze małżeństwo. Jest o niechcianej ciąży i tutaj pojawia się zgrzyt. Nie rozumiem zabiegu językowego, który pojawia się tylko w tym momencie.  Najpierw autorka opisuje wydarzenia z przeszłości i używa aspektu dokonanego, ale tylko przy temacie aborcji pojawia się aspekt niedokonany. Nie wiem czy autorce zabrakło odwagi, czy szczerości, chyba ani jednego z dwojga,  bo do aborcji przyznaje się w swojej pierwszej książce: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku, tym bardziej nie rozumiem tego zabiegu. Może więc chodzi o pobudkę dla czytelnika, aby oderwał się na chwilę od autobiograficznych zapisków, a zastanowił się nad tym tak: co by było gdyby...? Stąd chyba nota na obwolucie okładki, że książka nie jest autobiografią, a opisuje wydarzenia oparte na autobiografii.

Z perspektywy przeczytanych książek, uważam, że w Droga Romo znajdują się  powtórzenia z wcześniejszych książek. Roma Ligocka rozbiera własną biografię po kawałku i opisuje. Jednak przy powstawianiu pierwszej książki, nie myślała chyba, że napisze kolejne. W ostatniej książce powtarza się miedzy innymi  o podróży do Izraela, czytałam o tym już wcześniej, w innej książce. A ta, najnowsza, nie jest obszerna. Przeczytałam ją w jedno popołudnie.  Duże marginesy po obu stronach kartki, węższe wstawki tekstu, w których obecna Roma polemizuje z Romą osiemnastoletnią. Bo książka jest niby rozmową w myślach z samą sobą. Są opisane wspomnienia, przeszłość, ale obok tego poznajemy jak tę przeszłość, własne wybory widzi dzisiaj. Czasem obecna Roma radzi tej młodej, innym razem przestrzega.
Wydanie w twardej oprawie, z pięknym zdjęciem młodziutkiej Romy na okładce. Wewnątrz również znajdziemy inne fotografie z tamtych lat. Natomiast szary papier nie współgra z porządną okładką.

Mam ambiwalentne odczucia, po raz pierwszy inaczej widzę jej pisarstwo, bo o ile pisała o Holokauście i traumie, dawała świadectwo; jak pisała o sobie, o tym jak odnalazła się w życiu, jak zmagała się ze wspomnieniami, szukała prawdy o swoim ojcu, również. Natomiast teraz? Trochę taka "na siłę" wydaje mi się ta książka. Nie widzę w niej głębi, ot, opowiedziany szał młodości. Brakowało mi morałów, które odnajdywałam wcześniej. Poza jednym, że młodość nie jest wolna od błędów. Ale o tym, chyba wszyscy wiemy?
Cisną mi się na usta jeszcze pytania: jak bardzo możemy eksponować własny życiorys? Czy każde wspomnienie jest na sprzedaż? Czy dzisiaj istnieje jeszcze takie zjawisko jak intymność?

 Roma Ligocka: "Droga Romo", Wydawnictwo Literackie, Wydanie I

środa, 5 listopada 2014

Mądrość Romy Ligockiej.

Naprawdę przerabiam ostatnio Ligocką. Połknęłam kolejne trzy jej książki: Znajoma z lustraKobieta w podróży, Tylko ja sama.
Zamówiłam też najnowszą książkę Droga Romo, której premiera odbędzie się 6 listopada ( to już jutro! Ja to mam szczęście!) i czekam na listonosza z niecierpliwością.
Porywająca jest szczerość pisarki. Podoba mi się jej wrażliwość i inteligencja oraz poczucie humoru.Jest dobrą obserwatorką, dlatego tak udane są jej felietony dla magazynu Pani.

Dwa cytaty na koniec, bo bardzo mi się podobają te zdania:


1."Sztuka niejednokrotnie bywa delikatną roślinką, która po prostu więdnie przy zmywaniu talerzy i możliwe, że nigdy więcej nie zakwitnie." str.94 Kobieta w podróży. Wydawnictwo Literackie.

2. "Powiadają, że starość nie chroni przed miłością, ale miłość chroni przed starością...". str.122 Tylko ja sama. Wydawnictwo Literackie