W książce
sporo jest Idy, co bardzo mnie cieszy. Ta Idusia przypomina mi tę z Córki
Robrojka. Doktor medycyny znów prowadzi przezabawne monologi, tym razem epistolarne (najpierw do Gabrysi, później Pulpecji).
Duet babć
z kolei, przypomniał mi duet braci- dziadków z Noelki: Cyryla i
Metodego. Jednak postacie babć nie były tak nadrzędne dla fabuły "Wnuczki..."; jednak myślę, że ich wątek zostanie rozwinięty w
kolejnej zapowiedzianej książce Pani Musierowicz, pt: Feblik (
a może się mylę, to są tylko moje domysły).
Akcja książki toczy się głównie na wsi, jedną z drugoplanowych bohaterek jest
wdzięczna Kobyłka- klacz Doroty. W książce odnajdziemy wiele afirmacyjnych
opisów wsi i przyrody.
Koneserzy Jeżyciady z pewnością odnajdą we Wnuczce do orzechów wiele niuansów, smaczków i analogii do poprzednich części. |
Pióro pani Musierowicz ma wciąż niestępiony dowcip. W książce jest wiele komicznych momentów. Czyta się ją z lekkością.
Tradycyjne wydanie jeżycjadowe: z okładką i ilustracjami autorki.To już
klasyka.
Dwudziesta cześć Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz jest dowcipna i mądra. Napisana z klasą. Jak zawsze.
Małgorzata Musierowicz:"Wnuczka do orzechów", Wydawnictwo Akapit Press, Wydanie I.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz